„Pokutnik” według księdza Zygmunta Wnukowskiego w ZST.

W poniedziałek gościliśmy w progach naszej szkoły Teatr Sakralno-Dramatyczny im. Jana Pawła II w
Sandomierzu ze spektaklem „Pokutnik” opartym na oratorium „Pokutnik z Osjaku” Romana
Brandstaettera. W sztuce zagrali: dyrektor teatru, ks. Zygmunt Wnukowski, ks. Franciszek Grala, oraz
Waldemar Czyszak, aktor rozpoznawany z seriali: „Ranczo” czy „Ojciec Mateusz”.
Uczniowie z wielkim zaangażowaniem oglądali spektakl, zwłaszcza że Roman Brandstaetter
abstrahuje od przekazów historycznych, a przyjmuje wersję legendarną. Według niej król Bolesław za
swój grzech pokutował w dalekiej Karyntii, w klasztorze w Osjaku. Zanim dotarł do swojego miejsca
pokuty, długo pielgrzymował po całej Europie, uciekając niczym Kain przed własnym sumieniem. Żył
w nędzy i upokorzeniu, do klasztoru benedyktynów przybył incognito. Tam wiódł życie milczącego
pokutnika i dopiero na łożu śmierci wyjawił, że jest królem wygnańcem.
Nie bez znaczenia jest termin wystawienia sztuki, czas przed 1 listopada, Świętem Wszystkich
Świętych. Jest to czas zadumy i refleksji nad życiem, które niesie wiele niespodzianek, nigdy nie
wiadomo, co się może zdarzyć i kiedy zostaniemy uwikłani w historie, które nie będą kończyły się
szczęśliwie. Należy dobrze przeżyć życie, by w ostatecznym rozrachunku móc powiedzieć, że żadna
szansa na dobro nie została zmarnowana, a zło wyrządzone drugiemu człowiekowi zostało
odkupione. Spektakl został dobrze przyjęty przez naszych parafian, którzy oglądali go z dużym zaangażowaniem.
Widać było łzy w oczach wielu ludzi. Rzęsiste oklaski pod koniec Mszy świętej mówiły wszystko. To
oratorium miało nas przygotować do rekolekcji parafialnych.
Król Bolesław Śmiały był wielkim władcą. Przyczynił się do przywrócenia gnieźnieńskiej metropolii
(1075 r.), wniósł także znaczny wkład w reorganizację Kościoła polskiego, opowiadając się za
reformami papieża Grzegorza VII. Koronował się i utwierdził suwerenność państwa. Ale historycy
sprawiedliwie dostrzegają również jego charakterologiczne słabości: autokratyzm i dumę,
porywczość, skłonność do skrajności i do poddawania się emocjom.
Biskup Stanisław w 1072 r. objął rządy nad diecezją krakowską z pewnością za zgodą i poparciem
Bolesława Szczodrego. W niewyjaśnionych jednak okolicznościach wszedł w zatarg z królem i zginął w
1079 r. oskarżony o zdradę czy bunt. Źródła potwierdzają wczesny kult biskupa Stanisława, co
doprowadziło do jego kanonizacji w Asyżu w 1253 r. Jedynymi źródłami tych wydarzeń są kroniki
Kadłubka i Galla Anonima. Niestety informacje płynące z tych źródeł wykluczają się i stąd do dziś
panują bardzo subiektywne osądy, które często wiązały się z motywacją natury ideologicznej.
R. Brandstaetter abstrahuje od przekazów historycznych, a przyjmuje wersję legendarną. Według niej
król Bolesław za swój grzech pokutuje w dalekiej Karyntii, w klasztorze w Osjaku. Zanim dotarł do
swojego miejsca pokuty, długo pielgrzymował po całej Europie, uciekając niczym Kain przed własnym
sumieniem. Żył w nędzy i upokorzeniu, do klasztoru benedyktynów przybył incognito. Tam wiódł
życie milczącego pokutnika i dopiero na łożu śmierci wyjawił, że jest królem wygnańcem. Pochowany
został w podziemiach kościoła w Osjaku.

Król Bolesław przez narratora dramatu jest jednocześnie oceniony jako sprawca tragedii: "Jeszcze nie
przebrzmiały słowa konsekracji chleba, gdy rozległy się odgłosy ciężkich kroków, biegnących po
kamiennej posadzce, a potem łoskot padającego ciała. Król morderca" (s. 16). Wtedy dumny władca
Polski popada w rozpacz i... ucieka. Nie ucieknie jednak przed Bogiem. Nie ukryje się jak Adam pośród
drzew rajskiego ogrodu. Autor dramatu wkłada w jego usta słowa:
Idę, idę, idę w śnieżnej zamieci i jest mi zimno.
[...] Po co cierpisz? (-pyta kusiciel). I słyszy odpowiedź:
bo tak mi podpowiada sumienie, abym cierpiał od wszystkiego (s. 19).
Sumienie zatem ratuje króla od przekleństwa, albowiem zdecydowanie wzywa go do pokuty, jedynej
drogi do ocalenia. Sumienie jako głos Boga, staje się obroną tak silną, że pokutnik odrzuca wszelkie
podszepty szatana. Zły duch (diabeł), bardzo podobnie jak w kuszeniu Jezusa (Mt 4, 8), działał na
niego wyobraźnię, nęcił, wabił, obiecywał, kłamał: "Za murami tego klasztoru jest piękny świat. Są
miasta i wsie rozbrzmiewające pełnią życia, są kobiety, jest miłość, jest muzyka. Zapomniałeś, jak
smakuje wino. Zapomniałeś, czym są pocałunki ukochanej kobiety. Zapomniałeś, czym są noce
majowe, czym są westchnienia miłosne... Przestań cierpieć..." … Na wszelkie pokusy szatana król
Bolesław sięga po jeden oręż - modlitwę. Charakterystyczne u R. Brandstaettera jest to, że widział
ratunek w modlitwie do Maryi.

 

Galeria zdjęć: tutaj.